Sieć sprawia, że nie trzeba już czekać na legendy, książki czy filmy, by poznać bohaterów i łotrów. Informacje, niekiedy osobiste czy nawet intymne, na ich temat docierają do odbiorców w czasie rzeczywistym.
Gwiazdą Internetu stał się bojownik o pseudonimie „Motorola”. Polscy czytelnicy mogą znać „Motorolę” z klipu wideo, w którym grozi Polsce ostrzelaniem z „Gradów” za zakaz przelotu rosyjskiego ministra obrony przez naszą przestrzeń powietrzną. Nieprzerwana ekspozycja medialna zmienia walczących w celebrytów. Ślub „Motoroli”, niczym wesele Clooney’a, stał się tematem artykułu w „New York Timesie”. Zdarzenia nie pominęły także ukraińskie media, zgryźliwie zauważając, że „Motorola” ma już żonę i dziecko w Rosji. Tę ostatnią informację miały zresztą uzyskać z jego własnego profilu w portalu Vkontakte.
Pomimo rozejmu wojna na Ukrainie nie schodzi z pierwszych stron gazet. W tle kolejnych informacji z obszaru walk dostrzec można nowe, fascynujące – nie tylko dla socjologia czy medioznawcy – trendy.
Wojna hybrydowa – sieć przeciw maszynie
Wojsko co najmniej od czasów króla Prus Fryderyka II działa na zasadzie centralizacji, rutynizacji, sztywnej standaryzacji i pionowej hierarchii. Fryderyk był podobno zafascynowany zabawkami mechanicznymi i to one miały być modelem nowej armii pruskiej. Armia miała działać jak dobrze naoliwiona maszyna, złożona z łatwo zastępowalnych trybików i wykonująca zadania z mechaniczną precyzją. To stąd według niektórych wzięła się – martwa już chyba – metafora armii jako „machiny wojennej”.