Komunikacja giełdowa – w czym rzecz?

green funds growthPieniądze, a więc mamona, szmal, hajs, forsa, kapusta, kapucha, siano, sałata, flota, po prostu finanse czy też kapitał. Te wszystkie słowa to oczywiście synominy pieniędzy. O czym więc będzie ten blog? Ano właśnie o pieniądzach, w szczególności o kapitale, finansach, pasywach i aktywach, zysku, stracie, przychodach, kosztach, wreszcie giełdzie, funduszach inwestycyjnych, złocie, surowcach – słowem: o ekonomii. Jednak nie będzie to blog ekonomiczny sensu stricto. Będzie to blog poświęcony jak nazwa wskazuje giełdzie, polskiej Giełdzie Papierów Wartościowych jej szczególnemu aspektowi, a mianowicie komunikacji giełdowej. Czym zaś jest owa komunikacja giełdowa?

Jest to proces wymiany informacji oraz opinii, czyli inaczej mówiąc interakcji między zarządem spółki, jej akcjonariuszami oraz inwestorami, czyli potencjalnymi akcjonariuszami. Komunikacja giełdowa niejedno ma oblicze. Dla potrzeb niniejszego bloga ukuto nową terminologię, która pozwala w sposób klarowny stypologizować proces komunikacji giełdowej i wyróżnić jej poziomy.

Pierwszy, najbardziej oczywisty poziom/typ komunikacji giełdowej instytucjonalny (oficjalny). Mówimy o nim wtedy, kiedy zarząd spółki komunikuje się z rynkiem za pośrednictwem komunikatów ebi/espi w systemie emitenckim. Z komunikacją giełdową na poziomie instytucjonalnym mamy do czynienia również wówczas, gdy przedstawiciele spółki informują o podejmowanych działaniach za pośrednictwem mediów prasy, radia, telewizji czy portali poświęconych ekonomii. Instytucjonalną komunikacją giełdową będziemy nazywali również komunikację zarządu z akcjonariuszami podczas nadzwyczajnych oraz zwyczajnych walnych zgromadzeń akcjonariuszy. Komunikacja giełdowa na poziomie instytucjonalnym ma charakter oficjalny, dookreślony, przewidziany przepisami polskiego prawa. Myśląc o tym rodzaju komunikacji giełdowej, nie można pominąć całego spektrum narzędzi oraz płaszczyzn interakcji wykorzystywanych przez spółki w ramach relacji inwestorskich (investor relations).

Drugi poziom komunikacji giełdowej nieinstytucjonalny (nieoficjalny). Z tak rozumianym typem komunikacji giełdowej mamy do czynienia wtedy, kiedy np. media takie jak Parkiet czy Puls Biznesu przekazują informacje, które nie zostały potwierdzone ani zdementowane przez zarząd spółki, której dotyczą. W tym wypadku – a nie jest to zjawisko wcale rzadkie na GPW zawsze zachodzi obawa o wiarygodność źródła takiej informacji. Warto podkreślić, iż wszelkie "przecieki" ze spółek notowanych na GPW poza systemem emitenckim są w polskim prawie zabronione. W tym kontekście należy pamiętać, że dziennikarze ekonomiczni, zajmujący się giełdą w opiniotwórczych mediach, są bardzo często narażeni na ryzyko manipulacji ze strony różnych inwestorów, chcących wywołać określoną informacją zamieszanie na rynku akcji, co wprost może przełożyć się na zachowanie kursu. Oczywiście tego typu działania również są nielegalne, jednak próbując całościowo określić istotę zjawiska komunikacji giełdowej tego czym jest i taką ewentualność wypada brać pod uwagę. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że takie sytuacje naprawdę się zdarzają i to niestety nierzadko (zob.).
Wreszcie trzeci poziom/typ komunikcji giełdowej najbardziej mnie interesujący dyskursywny (interakcyjny). W czasach nowych mediów social mediów (forów, blogów, mikroblogów, kont i profili) inwestorzy oraz akcjonariusze poszczególnych spółek, zwłaszcza drobni, a więc nieinstytucjonalni, bardzo chętnie dzielą się swoimi spostrzeżeniami i uwagami na temat ekonomii, gospodarki, kursów walut, indeksów, kontraktów terminowych, wreszcie konkretnych spółek ich wyników, prognoz, planów czy po prostu zachowań kursu akcji. Można to bardzo łatwo zaobserwować w Polsce na następujących portalach: bankier.pl, stockwatch.pl, parkiet.com oraz money.pl (nie wspominając już o dyskusjach na wyróżniających się blogach poświęconych giełdzie).

To, czym chciałbym się przede wszystkim zajmować na blogu giełdowym, dotyczy właśnie dyskursywnej, interakcyjnej komunikacji giełdowej, która tętni życiem właśnie na wspomnianych powyżej forach internetowych  a także blogach i mikroblogach. Będąc inwestorem od lat, sądzę, iż właśnie w social mediach dedykowanych giełdzie niczym w soczewce widać sentymenty, nastroje, oczekiwania, ale również pragnienia, wierzenia, a nawet senne marzenia o ziszczeniu się określonej rzeczywistości względem każdej spółki notowanej na GPW. Dlaczego jest to takie ciekawe? Bo tutaj gra toczy się o małe i duże pieniądze, o prestiż, o satysfakcję, o samospełnienie, wreszcie o zwyciężenie "systemu", bycie sprytniejszym niż wszyscy inni korpoinwestorzy z funduszy inwestycyjnych ubrani w garnitury, posiadajcy dostęp do wymyślnych modeli matematycznych i oprogramowania wspomagającego ich decyzje. Takie właśnie motywacje przezierają z dyskursu polskich forów giełdowych. Ponadto narracja forów giełdowych jest tak naprawdę opowieścią o polskich marzeniach o bogactwie fascynacji pieniędzmi, sukcesem, zapisem temperamentu drobnych inwestorów, śladem adrenaliny, jaka udziela się inwestorom przy każdej decyzji kupna bądź sprzedaży określonych akcji, których wartość ponadprzeciętnie spada albo ponadprzeciętnie rośnie. Jest to ta przestrzeń internetu, która nigdy nie zasypia. Niemal zawsze kipi emocjami, marzeniami, wyrachowaniem, ale również i osobistymi tragediami, bankructwem, a nawet załamaniem i depresją.

Dyskursywna komunikacja giełdowa jest to więc komunikacja o giełdzie, która ma miejsce między drobnymi akcjonariuszami/inwestorami, roztrząsającymi sprawy określonych spółek na forach giełdowych, do których może mieć dostęp każdy, kiedy tylko zechce. Mało tego, fora giełdowe czasami spełniają rolę "pigułki wiedzy" o danej spółce. Chodzi o to, że wielu początkujących inwestorów zamiast bazować przede wszystkim na instytucjonalnej komunikacji giełdowej, dokumentacji informacyjnej spółki, oficjalnych komunikatach i wywiadach udzielanych w mediach przez członków zarządów oraz rad nadzorczych zaczyna poznawanie spółki właśnie od forum interntowego (na skróty), które niczym łatwa w połknięciu pigułka, poprzez posty innych internautów-inwestorów charakteryzuje spółkę i, co więcej, daje wprost rekomendacje: kupuj lub sprzedawaj. Nie trzeba, jak sądzę, specjalnie tego podkreślać, ale zrobię to: taka postawa, takie inwestowanie jest szybką drogą do bankructwa i utraty pieniędzy. Trzeba również zaznaczyć, że na giełdzie, tak jak i w życiu, nie ma dróg na skróty. Niemal nigdy nie trafiają się tzw. złote strzały, a więc szybki zysk z inwestycji przypadkowej, ze spółki, której nawet dobrze nie poznaliśmy albo w ogóle nie rozumiemy, w jaki sposób zarabia pieniądze (abstrahuję w tym momencie od aktywności doświadczonych inwestorów kierujących się analizą techniczną jest to zgoła inna perspektywa, o czym kiedyś na pewno napiszę).

Podsumowując, blog giełdowy miałby służyć do analizowania dyskursywnej komunikacji giełdowej. Interesować mnie będzie przede wszystkim dyskurs drobnych inwestorów-internautów udzielających się na najpopularniejszych forach internetowych poświęconych giełdzie w Polsce. Skupię się na narracji oraz języku, jakim forumowicze się posługują. Będę się oczywiście koncentrował na określonych spółkach tych najpopualrniejszych wśród drobnych akcjonariuszy, tych, które rozgrzewają ich głowy, emocje, budzą najwięcej kontrowersji. Chodzi o to, by prześledzić, czy i w jaki sposób komunikacja interakcyjna między tymi akcjonariuszami wpływa np. na zachowanie się kursu spółek o relatywnie niższej płynności, notowanych na alternatywnym rynku kapitałowym New Connect, gdzie obecność funduszy inwestycyjnych jest znikoma, a ponad 95 proc. obrotu realizują właśnie drobni inwestorzy (hipoteza robocza).

Warto jednak podkreślić, iż nie będzie to jedyny obszar zainteresowania. Chciałbym, aby blog ten stał się swego rodzaju kompendium wiedzy o giełdzie. Narzędziem pomocnym dla wszystkich tych, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z giełdą. Dlatego też we wpisach będę wyjaśniał podstawowe rzeczy związane z funkcjonowaniem GPW, analizował wybrane spółki, komentował różne doniesienia prasowe oraz decyzje organów państwa w zakresie ekonomii i gospodarki. Będę także przybliżał określone podejścia teoretyczne w ekonomii i na giełdzie. Najwięcej miejsca będę jednak poświęcał ekonomii behawioralnej, która moim zdaniem – po 2008 roku, po upadku Lehman Brothers, stanowi ciekawą alternatywę dla rzekomo nieomylnych modeli portfelowych (modeli wyceny typu CAPM, ATP etc.), według których ludzie są zawsze racjonalni i bezstronni w przewidywaniu przyszłości. Mało tego, ekonomia behawioralna, w ogóle psychologia inwestowania, kapitalnie pasuje do tego, czym chciałbym się przede wszystkim zajmować dyskursywną komunikacją giełdową między drobnymi inwestorami aktywnie udzielającymi się na forach internetowych. Sądzę, że behawioryzm ekonomiczny ze swoją rozbudowaną liczbą efektów, zobserwowanych zjawisk oraz określonymi, zidentyfikowanymi tendencjami w ludzkim zachowaniu na giełdzie jest kapitalną matrycą, by nie powiedzieć paradygmatem, do zrozumienia również medioznawczych, właśnie dyskursywnych aspektów interkacji, jaka ma miejsce na forach internetowych. Upraszczając, behawioryzm ekonomiczny tłumaczyłby, dlaczego ktoś postąpił na giełdzie w taki, a nie inny sposób, z kolei perspektywa medioznawcza, dyskursywna, kazałaby się pochylić nad tym, w jaki sposób o tym zakomunikował jak to przedstawił, jak wytłumaczył, czym był zmotywowany. Można więc powiedzieć, że ten blog prezentuje ujęcie medioznawczo-behawioralne w odniesieniu do tego, co dzieje się na giełdzie.

Jedno jest pewne. Będę chciał traktować blog giełdowy na serio, na poważnie. O pieniądzach trzeba mówić poważnie i szczerze. Dlatego wpisy publikowane na tym blogu będą bardziej wymagające niż w przypadku blogu medialnego. Będzie potrzebna nie tyle wiedza wstępna, ale większa doza wstępnej cierpliwości, o którą tak trudno w przypadku roztargnionych, pędzących między okienkami i kolejnymi adresami www internautami. Sądzę jednak drogi Internauto że warto zainwestować trochę czasu w lekturę tych wpisów. Jeśli nawet dzięki nim nie zarobisz, to na pewno uchronią Cię one przed bolesnymi stratami na niełatwym rynku kapitałowym po 2008 roku, kiedy to niemal cały światowy system ekonomiczny, system bankowy, zatrząsł się w posadach i nie może wyjść z tego wrażenia aż do dziś. Trochę to potrwa, jednak tam, gdzie jest imponujący spadek i niemałe ryzyko, tam rodzą się nowe fortuny. Tak więc zapraszam!