Lider Nowej Prawicy w studiu wyborczym TVN24, komentując na prośbę redaktor Justyny Pochanke wynik wyborczy, otwarcie i szczerze podzię-kował "wszystkim reżimowym mediom". Stwierdził, że to właśnie im – wielkim telewizjom, mediom głównego nurtu – zawdzięcza tak dobry wynik.
I ma rację!
W poprzednim wpisie (Internet – złote runo komunikacji politycznej) postawiłem tezę, że komunikacja polityczna, na skutek prowadzenia jej w Internecie, już nigdy nie będzie taka sama. Przekonywałem – choć nie wprost – że w XXI wieku, dzięki takim kanałom komunikacji jak np. Twitter czy Facebook, wiele założeń i kryteriów skutecznej komunikacji politycznej, rodem z XX wieku, musi zostać zrekapitulowanych. Czy rzeczywiście tak jest? Może zachwyt nad wirtualną platformą pluralistycznej, swobodnej, niczym nieograniczonej refleksji i interakcji na linii rządzący i rządzeni jest przedwczesny? Na to pytanie spróbuję udzielić odpowiedzi m.in. na podstawie tez niemieckiego badacza Winfrieda Schulza odnoszących się właśnie do tytułowej teorii mediatyzacji polityki.
Internet demokratyzuje interakcje między rządzącymi a rządzonymi, między elitami i społeczeństwem, między ludźmi rozpoznawalnymi i nieznanymi. Zachęca – w swej istocie – do bezpardonowego skracania dystansu. Do bezpo-średniości. Można powiedzieć, że komunikacja polityczna już nigdy nie będzie taka sama – właśnie przez Internet, a w szczególności przez media społecznościowe.
Nowe nagranie Rozbójnika Alibaby, wspieranego przez Pono, Kazana i Laurę – W sieci – jest nie tylko wpadającą w ucho, melodyczną piosenką. Przede wszystkim to jakże prawdziwa recenzja nowych mediów – zwłaszcza mediów społeczno-ściowych.
Ostatni szczyt Unii Europejskiej okazał się sukcesem w osiągniętym – jak zawsze w bólach – kompromisie. Polski rząd odtrąbił sukces – 105,8 mld euro trafi do Polski w latach 2014–2020. Jednak gwiazdą tego szczytu wcale nie byli politycy, ale narzędzie, z którego korzystali, komunikując się z euroobywatelami. Twitter, bo o nim mowa.